…bo jeśli macie pełną świadomość, że bycie rodzicem zastępczym to „jazda bez trzymanki”: bez obiecywanego wszem i wobec wsparcia – bo na końcu zawsze będziecie sami; bez adekwatnej umowy o pracę – za to z rosnącymi wymaganiami, ciągłymi kontrolami, które nazywa się „oceną”; bez godnego wynagrodzenia – bo zawsze z czegoś trzeba zrezygnować; bez auta dla całej rodziny bo przecież połowa może chodzić piechotą; bez zrozumienia, że Wasza wielozadaniowość zakończy się w końcu totalnym wypaleniem bo ile można?!…; bez zrozumienia nakładu emocji i faktu, że dziecka po 2, 3 latach nie można tak po prostu wyrwać do adopcji bo przecież Ty jesteś tylko „przejściową formą opieki”….
i wiedząc to nadal potraficie się cieszyć z drobiazgów, a dzieci – nadal – mimo „braku sił” na to wszystko, ogromnie Was inspirują i napędzają do działania na rzecz ich dobra, o którym wszyscy zapominają,
oznacza to tylko jedno…Jesteście na właściwym miejscu
Bez Was dzieci, choć najczęściej nie zdają sobie z tego sprawy, miałyby już kompletnie „przerąbane”…