Rzeczywistość rodzica zastępczego zawodowego od niezawodowego różni się tylko tym, że ma podpisaną umowę – zlecenie, za którą otrzymuje wynagrodzenie ( ok. 3900 zł..)- poza tym wszystko jest dokładnie tak samo jak opisane poniżej
Odnosząc się do przytaczanego tekstu, można dodać jedynie, że dopóki rodzice nie będą głośno mówili o tym, że ich życie nie jest tak cukierkowe, jak pokazują media i nie polega na całodobowym przytulaniu dzieci i obserwowaniu jak się rozwijają…bo polega na czymś zupełnie innym, to nic się nie zmieni. Codzienność RZ często przypomina walkę .Najczęściej jest to walka o zaświadczenia, opinie, terminy do lekarzy, specjalistów, rehabilitacje.. o pieniądze na to, itp. Często jest to też walka o własną godność w tym wszystkim. Walka o związki, partnerów, przyjaciół, rodzinę.. Czasami bowiem najbliżsi potrafią odwrócić się w najmniej oczekiwanych momentach. Pękają..nie mogą już dłużej uczestniczyć w takim chaosie, żyć w takim napięciu, takich emocjach… Dodatkowy, ogromny ciężar dźwigają rodziny, które wychowują swoje dzieci biologiczne. One zawsze są „ofiarami” systemu… Rodzice zastępczy pełną odpowiedzialność czują za wszystkie dzieci, to oczywiste, ale większą za te „przyjęte do domu”. To one wymagają znacznie większej uwagi, zaangażowania… kosztem dzieci biologicznych …o tym zresztą nie raz już pisaliśmy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzieciaki biologiczne, gdy dorosną to widząc ten system od środka dziwią się rodzicom, że im się chce w tym wszystkim uczestniczyć, że poddają się licznym ocenom, że poświęcają swoje zdrowie, czas, siebie dla innych dzieci …za nic lub za śmieszną pensję, z której nawet nie można zrobić codziennie porządnych zakupów na rynku… obecne minimum na owoce to 200-300 zł dziennie przy 5 dzieci…
Żenada. To jedno słowo, które się nasuwa.
Z drugiej strony, trzeba przyznać, że częściowo sami rodzice zastępczy są sobie winni, bo świadomie lub nie pozwalają na utrwalanie niezgodnych z codziennością stereotypów dotyczących ich funkcjonowania ( bo przecież doskonale można sobie radzić z 10 dzieci i jeszcze pracować zawodowo), a własne trudności obracają w żartobliwe uwagi, śmiejąc się np. ze zdewastowanych pokoi, mieszkań, domów, umniejszają ich wagę, sprowadzając do oczywistości a nie podkreślają, że to problem, że tak nie powinno być, że ktoś powinien za to zapłacić. Śmieją się z tego w obawie, że inni odbiorą to jako słabość? Że są roszczeniowi? Że sobie nie radzą?
Tak, z pewnością nikt oficjalnie tego nie powie bo nikt nie chce się narażać.
A, gdy znajdzie się choć jedna taka osoba, to natychmiast jest uciszania i pokazuje się „jej miejsce” w hierarchii tego systemu…
Rodziny zastępcze, co mało kto rozumie, to rodziny, jak wszystkie inne. Chcą chodzić do kina, teatru, na koncerty, jeździć na wakacje, ferie, korzystać z usług fryzjerskich, kosmetycznych, itp. a że kochają dzieci, to chcą dodatkowo dać im dom, opiekę i wszystko co im się należy. To tyle, tylko tyle i najwyraźniej aż tyle… Potrzeby całej rodziny powinny być zaspokojone, bo rodzina zastępcza to cała rodzina a nie tylko mama zastępcza i przyjęte dzieci. Nie. To wszyscy członkowie tej rodziny. Każdy wnosi bezcenny wkład w życie dziecka, które do tej rodziny dochodzi. Dlatego należy wspierać ją od A do Z. To należy się tym dzieciom. A godne życie za to, że chcą zrobić „CoŚ” więcej, należy się tym ludziom, którzy się na takie wyzwanie zdecydują.
Poza systemem – To był bardzo emocjonujący oraz emocjonalnie… | Facebook